środa, 16 sierpnia 2017

[`] ŚRODA 09/08/2017 [`]







Wstaję rano jest nieciekawie...
Wychodzimy do ogrodu..Jest lepiej..
Ale jak jest naprawdę..? Jak było..?
Jest 7:45 mówię - Zarcia idę do pracy..
Godzina 14:05 jestem w domu..
Otwieram sypialnię a Ty.....
Trzęsiesz się, nie mogę Cię dotknąć... :(
Udaje mi się znieść Cie do ogrodu.....
A tam.....Tam już jest bardzo źle...
Dzwonię do kliniki - PILNE mówię!
15:20 - jesteśmy w klinice....
Widzę jak cierpisz, jak bardzo cierpisz, nie chcę tego..
Moje serce jest w kawałkach, kocham Cię nad życie i nie chcę Cię ranić...
Płacz, rozmowa przez łzy..
Kolejna operacja..? Czekanie..?I co dalej..?Loteria..?Jak będzie..?
Mówię lekarzowi, jak bardzo Cię kocham, jak wiele dla mnie znaczysz..Mówię, że jesteś dla mnie wszystkim ale ostatni miesiąc nie był dla Ciebie życiem..!
Z psiaka który kochał biegać, szaleć, pływać stałaś się a raczej musiałaś spędzać większość czasu w bezruchu...
Decyzja - tak podjęłam ją....
Lekarz wyszedł po zastrzyk...
Wrócił - zapytał tylko raz czy na pewno..? Po mojej odpowiedzi powiedział że widzi w Twoich oczach jak bardzo cierpisz...
Podał zastrzyk...
Zostawił NAS RAZEM....

ZARA NIE CHCĘ ABYŚ CIERPIAŁA.....
Pierwszy zastrzyk - uspokojenie, wyrównanie akcji serca...
Tulę Cię, łzy leją mi się po policzkach - KOCHAM CIĘ, JESTEŚ DLA MNIE WSZYSTKIM!
Nie pozwolę Ci cierpieć.. KOCHAM CIĘ - krzyczę trzymając Cię na kolanach...,

Minęło 5 minut...
Lekarz wrócił - spojrzał na mnie...
Sprawdził akcję serca - powiedział, że nie będzie Cię nic bolało...
Podał pierwszy zastrzyk...
Podał drugi zastrzyk - a Ty wzięłaś głęboki oddech i......
ODESZŁAŚ - AKCJA SERCA USTAŁA...






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz